Jak wcześniej pisałam w końcu dostałam książkę „Architects of art therapy”. Jedna z matek amerykańskiej arteterapii – Edith Kramer, wspomina w niej Friedl Dicker, swoją pierwszą nauczycielkę sztuki. Friedl Dicker była artyską z Wiednia, związaną z Bauhausem. Kiedy pod koniec lat 30′ wielu Zydów wyjechało z kontynentalnej Europy uciekając przez coraz silniejszym nazizmem, Friedl przeprowadziła się do Pragi, a następnie do małej miejscowości na terenie obecnych Czech. W 1940 roku została zesłana do obozu w Terezinie, który z założenia był zbudowany dla propagandy i nazywany był ‚darem Hitlera dla narodu żydowskiego’. Przez to, że obóz miał być modelem Gettta, zostało do niego zesłanych bardzo wielu wykształconych, utalentowanych Zydów, a życie kulturalne i naukowe nie zostało zduszone. Dziesiątki kursów i wykładów było zorganizowanych przez uwięzionych żydowskich naukowców i artystów.
Friedl Dicker podjęła się prowadzenia zajęć ze sztuki dla dzieci i młodzieży z obozu. Od początku widziała w sztuce narzędzie, które mogło pomóc więźniom radzić sobie z horrorem Holocaustu. Spośród 15000 dzieci, które były przetrzymywane w Terezinie tylko około 100 przeżyło wojnę. Wielu z nich wspominało zajęcia organizowane przez Dicker, jako odrobinę przyjemności w wypełnionym cierpieniem obozowym życiu. Dorośli, którzy nie byli zainteresowani sztuką angażowali się poszukują skrawków kolorowych papierów i wykopując glinę. Dzieci rysowały, wylejały i rzeźbiły. Powstawały przedstawienia z kostiumami. Dicker zachęcała uczniów do rysowania swoich portretów i poszukiwania przez nie włąsnej tożsamości. Zachęcała do poszukiwania pozytywnych doświadczeń i kultywowania dobrych wspomnień. Uczyła również róznorodnych technik i część z jej uczniów rozwinęła się artystycznie.
Friedl Dicker została zesłana do Oświęcimia w październiku 1944 roku, gdzie zginęła w komorze gazowej. Zanim jednak wsadzono ją do pociągu ukryła około 5000 prac z Terezina. Prace przez nią zgromadzone zostały odnalezione, a wybrane z nich były wystawiane w najlepszych muzeach na całym świecie. Ku uczczeniu pamięci Dicker powstała wzruszająca książka „I never saw another butterfly”, dokumentująca jej niezwykłą pracę. Edith Kramer nazywa w swoich wspomnieniach Frield Dicker babką arteterapii i twierdzi, że to dzięci jej silnemu wpływowi podjęła pracę terapeutyczną.
kopie prac z:
http://thismakesmyday.blogspot.com/2009/03/i-never-saw-another-butterfly.html
Bardzo wzruszająca historia tej niezwkłej kobiety. Poszukałam troche więcej informacji w internecie.
Ciekawe byłoby stworzenie zestawienia innych osób, które w ‚dawnych czasach’ wykorzystywały sztukę w celach terapeutycznych. Mamy w Polsce wiele takich przykładów, chętnie poczytałabym więcej na ten temat. Jest takie niezwykłe opracowanie o Wandzie Szuman. Może są też o innych osobach?
Miłego dnia życzę